strachy

poranek. schodzimy ze schodów, szybko, bo spóźnieni na przedszkolne śniadanie. przy zejściu do piwnic naszej kamienicy, w których nigdy nie byłam:

– mamooo, a wiesz, że w naszej piwnicy wilczur piekło podpala?

cóż. za nami odwiedziny londyńskich harcerek na obozie poświęconym cichociemnym, a pojutrze 70. rocznica powstania warszawskiego… franek z tatą zawsze usypia przy lao che

thanks god!

a właściwie BBC – wielkie ci dzięki za teletubisie vel MIM!

wczoraj pozmywałam, dziś się zdrzemnęłam!

odtwarzacz dvd wrócił do łask, a podarowane nam płyty znów cieszą i jak się okazuje – ratują.

tak, tak. wiem. telewizja ogłupia i szkodzi… ale chyba nie mnie…

pan Kazik

Ignac przed komputerem słucha muzyki. robi się cicho.

– Ignac czego słuchasz?! – krzyczę z kuchni

– dobrego tekstu! – odkrzykuje z powagą

jako, że ostatnio z dumą stwierdza, że uwielbia brzydkie słowa, z zainteresowanie porzuciłam swoje zajęcia, by sprawdzić co tak wciągnęło pięciolatka, a tam…

no i stoję w rozkroku.